niedziela, 18 listopada 2012

Nazajutrz z samego rana vanGraff zaczął przechadzac się po wiosce, sprawdzajac czy wszystko funkcjonuje jak należy, zauważył też pewnego jegomościa dziwacznie odzianego na głowie miał turban i dłuuuuuugą brodę, skóra jego była ciemniejsza niż u tubylców,wiesniaków po ubiorze widac było że to jakis czarodziej? może alchemik lub tez cyrulik? Więc vanGraff podszedł do dziwaka aby sie przedstwić:
-Kim żeś jest? - zapytał
-Jam jest wędrowcem który szuka swojego miejsca w swiecie tak pełnym zamków i wielkich ludzi- odpowiedział nieznajomy
- Jak cie zwą?- zapytał vanGraff
- Jestem Padwan syn Semira el Akhbar pochodzę z dalekiego południa, tam gdzie słońce jest gorętsze niż piec hutnika, tam gdzie piasku jest więcej niz na plaży u jakiegokolwiek morza lub oceanu, tam gdzie kobiety sa tak gorace......-Już już wiem, nie trzeba dokańczać- powiedział vanGraff.
-A ja jestem zarządcą tej osady, co prawda mała osada to i mało znaczacy zarządca, ale jednak każdy musi mnie tutaj słuchac- powiedział vanGraff
I tak rozmawiali i doszli do porozumienia, że Padwan zostanie w osadzie przynajmniej na jakis czas i pomoże w rozwoju osady na tyle na ile bedzie potrafił. Okazalo sie wszakże że Padwan jest wielkim uczonym znającym sie na wynalazkach i ulepszaniu armii,obrony,taktyce oraz zarzadzaniu produkcja,rolnictwem. VanGraff był szczerze zadowolony że znalazł takiego sojusznika na drodze do swojego panowania nad włościami.Więc pojechał do stolicy prowincji ale o tym w innym opowiadaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz